"DDTVN": Zrobili prowokację. Dziewczyna zalała się łzami na ulicy
Reporterzy “Dzień Dobry TVN” przygotowali specjalną uliczną prowokację. Postanowili sprawdzić, czy przechodnie są w stanie rozpoznać znak wykorzystywany do prośby o pomoc, a następnie chcieli się przekonać, czy ktoś ruszy z ratunkiem potencjalnej potrzebującej. Jedna z kobiet zalała się łzami, gdy powróciły do niej przykre wspomnienia. Jakie można wysnuć wnioski po ukazanym nagraniu?
Specjalny znak ratunkowy
W otaczającym nas świecie nie jest trudno o złe, niepokojące sytuacje, bez względu na to, czy przydarzają się one w domu, czy też poza nim. Ofiarą przemocy może stać się każdy, bez względu na wiek, płeć czy też status materialny. A co zrobić, gdy przydarzy się nam taka ponura sytuacja? Oczywiście warto szukać pomocy. Jedną z rzeczy, która może być przydatna w takim momencie, jest specjalny międzynarodowy znak pomocy pokazywany dłonią. Można go wykonać w kierunku osób, które potencjalnie mogą ruszyć nam na pomoc.
A jak on wygląda? Jest bardzo łatwy do wykonania - należy pokazać w pierwszej kolejności otwartą dłoń, a następnie złożyć ją w pięść, chowając przy tym kciuk do środka. Wówczas osoba, która go dostrzegła, powinna wyjść z pomocą, jednocześnie pamiętając o tym, by zapewnić bezpieczeństwo nie tylko potencjalnej ofierze, ale także sobie.
Wpadka w "Pytaniu na śniadanie". Nagle padło niecenzuralne słowoProwokacja reporterów "Dzień Dobry TVN"
Reporterzy “Dzień Dobry TVN” postanowili sprawdzić, czy przechodnie znają ten znak oraz przekonać się, czy w razie potrzeby, będą w stanie pomóc potencjalnej ofierze przemocy. Z tego powodu wykonali specjalną prowokację. Podstawili dwoje aktorów - kobietę i mężczyznę. Ona miała być ofiarą pokazującą międzynarodowy znak pomocy, a on agresorem.
Pracownicy programu śniadaniowego ustawili się w pewnej odległości i wszystko, co działo się wokół wynajętych postaci, nagrywali. Czy ich odważna prowokacja udała się i przechodnie odpowiednio zareagowali?
Prowokacja uliczna - czy była udana?
Cała prowokacja została nagrana, a następnie film z niej został umieszczony w sieci. Możemy na nim zobaczyć, jak przebiegała ta sytuacja. Wynika z niej, że niektórzy przechodnie, którzy dostrzegli znak wykonywany dłonią, ruszali na pomoc potencjalnej ofierze. Co ważne, robili to w sposób spokojny, by nie sprowokować ewentualnego agresora, a chcąc chronić również siebie, prosili o pomoc inne osoby, które w tym czasie przechadzały się obok.
Reporterzy szczerze gratulowali ludziom obywatelskiej postawy, którzy podchodzili i starali się pomóc osobie, która mogła tego potrzebować. A jak wygląda podsumowanie eksperymentu? Okazuje się, że ilość osób, które wykazały chęć pomocy, jest stosunkowo niska do ilości przechodniów, które w tym czasie mijali podstawionych aktorów.
Materiał nagrywaliśmy przez prawie 4 godziny. Średnio w każdej minucie przechodziło tędy około 20 osób, tak więc prawie 5 tysięcy osób albo znaku nie widziało, albo go nie znała, albo go zauważyła, ale nie zrobiła nic […] Na numer 112 zadzwoniła tylko 1 osoba, kolejne 3 chciały zadzwonić […] Jedna osoba była uważna, ale zamiast pomóc, sama zaalarmowała policyjny patrol […] Naszej aktorce pomogło 11 kobiet i 9 mężczyzn - padło na nagraniu.
Duże poruszenie wzbudziła jedna z młodych kobiet, która postanowiła podejść do aktorki. Podeszła do niej, a następnie zaczęła głośno wołać o pomoc. Niemal natychmiast u jej boku pojawili się reporterzy, którzy wyjaśnili, że cała ta sytuacja jest prowokacją mającą na celu pokazanie, czy przechodnie są w stanie zareagować na międzynarodowy znak pomocy. Dziewczyna wówczas wyjawiła bolesną prawdę.
Miałam taką samą sytuację. Moja mama miała chłopaka, on był narkomanem i biegał za nami z nożem po ulicach. Ja wtedy miałam 13 lat. Nikt nie pomógł - wyjaśniła, nie ukrywając jednocześnie łez spowodowanych przykrych wspomnieniem.