Był gwiazdą "Potopu" i "Złotopolskich". Już nie walczy o siebie
Gwiazdor, którego cenią sobie najznamienitsi polscy reżyserzy, od kilku lat pozostaje w cieniu i nie słychać o jego nowych aktorskich wyzwaniach. Leszek Teleszyński, który czasy świetności swojej kariery przeżywał w czasach PRL, dziś gorzko i beznadziejnie mówi o tym, że przestał "walczyć o siebie". Wyjawił, dlaczego.
Leszek Teleszyński zachwycał widzów w "Potopie" i "Trędowatej"
Leszek Teleszyński najlepiej znany jest bardziej dojrzałemu pokoleniu, które z wypiekami na twarzy oglądało go w kinach w latach 70. i 80. To właśnie wtedy na ekranach pokazywano "Potop" w reżyserii Jerzego Hoffmana. Aktor zagrał w adaptacji postać Bogusława Radziwiłła. Wielu widzów pamięta go także z innej, równie ciekawej, acz jeszcze bardziej dramatycznej roli.
W obszernym kinematograficznym portfolio złotymi zgłoskami zapisaną ma także rolę, do której po raz kolejny wybrał go Jerzy Hoffman. Mowa o Waldemarze Michorowskim, czyli szaleńczo zakochanym w "niegodnej" życia na salonach i tragicznie zmarłej tytułowej "Trędowatej". Te angaże zapewniły mu zawodową pomyślność także w czasach wolnej Polski. Co zatem poszło nie tak?
Piotr Gembarowski przed laty był twarzą TVP. Dziesięć minut wystarczyło, aby zrujnować jego karieręKariera Leszka Teleszyńskiego skończyła się po "Złotopolskich"?
Leszek Teleszyński w latach 90. oprócz pracy w kolejnych filmach realizowanych pod reżyserską pieczą Jerzego Hoffmana (m.in. "Ogniem i mieczem") zaskarbił sobie uznanie także Andrzeja Wajdy. W 1996 roku zagrał w dramacie "Panna Nikt". Jako amant zaszufladkował się także w telenoweli "Złotopolscy", w której występował przez 13 lat aż do 2010 roku.
To właśnie po pierwszej dekadzie XXI wieku jego kariera przygasła, a w nowych serialach (np. "Na dobre i na złe") pojawiał się coraz rzadziej. Co na na temat takiego rozwoju wydarzeń sądzi sam zainteresowany? Okazuje się, że doskonale wie, dlaczego tak się stało. W jego wyznaniu nie da się ukryć żalu.
Leszek Teleszyński: "Nie walczę o siebie"
Leszek Teleszyński w rozmowie z Polskim Radiem oświadczył, że jego przerwa w karierze spowodowana jest tym, że nie zamierza "napraszać się" filmowcom i po prostu czeka, aż role same do niego przyjdą.
Reżyserzy najczęściej angażują tych, których po prostu znają, a ja nie jestem aktorem wciąż o sobie przypominającym i cały czas będącym pod ręką. (…) Widocznie nie zawsze było zapotrzebowanie na aktora takiego jak ja. Nie walczę o role, nie walczę o siebie... - dodał rozżalony w wywiadzie cytowanym przez portal Interia.
Niegdyś popularny aktor aktualnie spełnia się w dubbingu, a swoim głosem raczy także wielbicieli audiobooków, m.in. powieści autorstwa Harlana Cobena, Nicholasa Evansa, Jerzego Pilcha i Stephena Kinga. Chcielibyście zobaczyć 76-latka w jakiejś nowej, dużej i wymagającej roli?