Agnieszka Holland szczerze o "Zielonej granicy". "Nie chciałam, żeby to było przed wyborami"
Film “Zielona granica” wywołał ogromne poruszenie wśród widzów, a także partii rządzącej. Pojawiły się głosy nie tylko o zakrzywionej rzeczywistości, ukazywanej w produkcji, ale niemal o agitacji i zachęcaniu tym sposobem do głosowania na jedną z konkretnych partii. Czy o to właśnie chodziło Agnieszce Holland?
"Zielona granica" w reżyserii Agnieszki Holland budzi ogromne kontrowersje
Wciąż nie milkną echa dotyczące filmu “Zielona granica” w reżyserii Agnieszki Holland. Produkcja ta wywołała ogromne poruszenie, przede wszystkim w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Wprawdzie niektórzy przedstawiciele władzy twierdzą, że nie mieli okazji oglądać najnowszego dzieła polskiej reżyserki, jednak są święcie przekonani, że jest ono “antypolskie”.
W sprawie filmu wypowiedział się prezes PiS-u, Jarosław Kaczyński. W specjalnym oświadczeniu stwierdził, że “ci, którzy robią takie filmy, którzy je wspierają, którzy przyjmują je dobrze, są w gruncie rzeczy armią Putina”. Głos zabrał także prezydent Andrzej Duda , twierdząc, że " to jest film antypolski", co uważa za “głęboko nieprzyzwoite” . Przy okazji nawiązał do hasła pochodzącego z czasów II wojny światowej, które mówiło o tym, że “tylko świnie siedzą w kinie”.
"Zielona granica" w reżyserii Agnieszki Holland - premiera tuż przed wyborami. Czy to był przypadek?
Po emisji “Zielonej granicy” na Agnieszkę Holland i jej produkcję spłynął ogrom krytyki. Jednym z zarzutów kierowanych w stronę reżyserki miała być data premiery filmu, która zbiegła się z okresem kampanii wyborczej. Agnieszka Holland jasno tłumaczy, że faktycznie czas, kiedy produkcja ujrzała światło dzienne, nie jest przypadkowy, jednak nie jest on związany z wyborami parlamentarnymi, tylko z festiwalem w Wenecji, a także nominacją do konkursu. Reżyserka podczas podcastu Radia ZET “Machina Władzy” zapewniała, że film miał już powstać w marcu 2022 roku, niestety przez problemy finansowe, plany przesunęły się w czasie.
- To nie jest prawda, że chciałam, żeby to było przed wyborami . Chcieliśmy to zrobić w 2022, planowaliśmy zdjęcia na marzec 2022, ale nie mieliśmy kasy [...]. Gdy Wenecja przyjęła "Zieloną granicę" do konkursu głównego, jasne stało się, że decydujący będzie kalendarz festiwalowy, a nie wyborczy - zdradziła Agnieszka Holland.
"Zielona granica" w reżyserii Agnieszki Holland będzie odpowiedzialna za wyniki wyborów?
W sieci pojawiły się głosy dotyczące przypuszczeń, że “Zielona granica” może przyczynić się do wygranej Prawa i Sprawiedliwości w wyborach, które odbędą się już za dwa tygodnie. Ma odpowiadać za to nagonka na emigrantów, która mogła zostać podkręcona przez film. Agnieszka Holland zdecydowanie odcina się od tych sugestii, twierdząc, że jej produkcja powstała z zupełnie innych pobudek.
- Nie było naszym planem ingerować w wybory , ale trafić do serc, umysłów i sumień ludzi, oraz dać głos tym, którzy tego głosu nie mają: zarówno uchodźcom, jak i strażnikom, ale też aktywistom - wyjaśniła reżyserka. Powiedziała także, że jeżeli opozycja przegra, nie będzie to związane z jej najnowszą produkcją: “Oczywiście, nie chciałabym, żeby mój film przyczynił się do wygranej PiS . Ale, umówmy się, zachodzą procesy głębsze niż zrobienie jednego filmu i użycie go do propagandy”.