Nikt z nas nie lubi <a href="https://goniec.pl/senator-pokazal-ile-jego-corka-zaplacila-za-kalafiora-w-biedronce-cena-nie-miesci-sie-w-glowie-zp-wpd-010323">wydawać pieniędzy</a>, ale jeśli już to robimy, z chęcią wciąż wybieramy tradycyjną formę zapłaty za usługę czy towar, a mianowicie płatności gotówkowe.Dla większości z nas jest to o tyle wygodna metoda, że w łatwy sposób pozwala kontrolować codzienne wydatki, które przy korzystaniu z karty lub płaceniu telefonem szybko wymykają się spod kontroli.Jak pokazują badania przeprowadzone przez firmę Tavex, aż 80 proc. z nas ma w portfelu fizyczny pieniądz i nie jest tu mowa o małych kwotach, lecz tych często sięgających 100 złotych lub nawet więcej. Co istotne, z takiego rozwiązania regularnie korzystają nawet młodzi, postrzegani zazwyczaj jako ci, którzy najchętniej przyswajają nowinki techniczne.

Polacy wciąż chętnie płacą gotówką

Co dla Polaków świadczy o atrakcyjności płatności gotówkowych? To przede wszystkim wygoda, poczucie niezależności i ochrona danych osobowych. Nie dziwi więc, że pytani o to, czy likwidacja tradycyjnej metody uiszczania opłaty byłaby dobrym pomysłem, odpowiadają stanowcze “nie”.Konsumenci zwracają przy tym uwagę nie tylko na własne niedogodności, ale też bezpieczeństwo zarówno dla siebie samych, jak i gospodarki. Na ich nieszczęście, w przyszłym roku w tej materii i tak dojdzie do przełomowych zmian, które nie wszystkim przypadną do gustu.

Decyzja, która nie zyska aprobaty

Zmiany, o których więcej napiszemy poniżej, miały wejść w życie już w styczniu br., jednak udało się przełożyć o równo rok. Oznacza to, że za niecałe 10 miesięcy zaczną obowiązywać nowe przepisy ograniczające płatności gotówkowe, a wraz z nimi nowe limity, z których sprawy nie zdaje sobie aż 73 proc. Polaków.I tak, dla osób prywatnych limit wyniesie 20 tys. złotych, natomiast dla przedsiębiorców - jedynie 8 tys. złotych (teraz jest to 15 tys. złotych). Dodatkowo część z nich będzie zobowiązana zapewnić możliwość zapłaty bezgotówkowej w każdym miejscu, w którym prowadzona jest działalność gospodarcza. Za przekroczenie kwoty dozwolonej grozić będą surowe konsekwencje podatkowe.Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca: <a href="https://twitter.com/GoniecPL">https://twitter.com/GoniecPL</a>Źródło: Polsat News

Będą nowe limity płatności gotówkowych

Bez tytułu (20).jpg

Nadchodzą limity w płatnościach. 73 proc. Polaków nie ma pojęcia

To nie będą radosne święta i wcale nie mówimy tu o kwestiach wiary, zgodnie z którą wspominamy w tym okresie śmierć Jezusa. Do śmiechu nie będzie nam z o wiele bardziej przyziemnego, ale wcale nie błahego powodu, a mianowicie <a href="https://goniec.pl/poszedl-do-biedronki-gdy-zobaczyl-majonez-natychmiast-siegnal-po-telefon-eb-wij-060323">rekordowo wysokich kosztów</a> zastawienia świątecznego stołu.Trudno wyobrazić sobie przecież Wielkanoc bez <a href="https://goniec.pl/rozbili-jajka-z-popularnego-sklepu-i-zaniemowili-zjechala-sie-cala-rodzina-ps-wbc-070223">jajka</a>, czyli symbolu życia. Z drugiej strony, trudno też udźwignąć ciężar ugoszczenia całej rodziny równie łaskawie jak w poprzednich latach, z czego zdajemy sobie sprawę za każdym razem, gdy tylko staniemy przed sklepową półką.Analitycy obserwujący uważnie rynek drobiarski wśród przyczyn <a href="https://goniec.pl/jest-drogo-bedzie-jeszcze-drozej-za-jajka-zaplacimy-o-wiele-wiecej-jf-wbc-310123">drastycznego podrożenia jaj</a> wymieniają m.in. ograniczenie pogłowia kur w Polsce i na świecie, a także wzrost cen pasz oraz energii. I choć na horyzoncie widać promień nadziei, na razie jest on wyjątkowo niewyraźny.

Horrendalnie drogie jaja

Ktoś z pewnością mógłby słusznie zauważyć, że ceny jaj i drobiu i tak w ostatnich dniach nieco przyhamowały. Niestety, przeciwnikiem tego pozytywnego trendu jest utrzymująca się w całej branży presja kosztowa, przez którą producenci przerzucają koszty produkcji na konsumentów, a także niepewność związana z rozwojem ptasiej grypy w Europie Zachodniej.O ile w kolejnych kwartałach być może uda się to okiełznać, na razie musimy uzbroić się w cierpliwość, bo przed samymi świętami z pewnością taniej nie będzie. Nasze wielkanocne koszyczki, ale i stoły nie będą się więc uginać od nadmiaru jedzenia, a podczas wspólnego biesiadowania w niejednym domu rozmawiać się będzie o drożyźnie.

Wielkanoc pod znakiem drożyzny

Jeśli chodzi o cień szansy na poprawę naszej sytuacji finansowej, ten widać dopiero w II kwartale 2023 roku. Analitycy liczą na to, że do tego czasu produkcja zdąży się odbudować, a my odczujemy to w swoich kieszeniach.- Prognozujemy, że w II poł. 2023 r. spadek cen przyspieszy, co będzie wynikiem oczekiwanej przez nas nadpodaży na rynku, będącej skutkiem obserwowanej obecnie bardzo wysokiej opłacalności produkcji - uważają eksperci Credit Agricole.Patrząc na samą cenę jaj, ta w styczniu br. prezentowała się następująco: jaja klasy M kosztowały w skupie 67,87 zł/100 sztuk, co stanowiło wzrost o 86,8 proc. r/r. Zdaniem znawców tematu, pod koniec 2023 r. za 100 sztuk takich samych jaj zapłacimy już ok. 42 zł, a pod koniec 2024 r. - ok. 47 zł.Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca: <a href="https://twitter.com/GoniecPL">https://twitter.com/GoniecPL</a>Źródło: Interia

Będzie taniej, ale nieprędko

wielkanoc.jpg

Wielkanoc 2023. Ceny jajek wciąż rosną. Przed nami rekordowo drogie święta?

Klient płaci, klient wymaga? W praktyce w tych słowach jest wiele racji, jednak kierując się nimi nie można zapominać o tym, że odwiedzający placówki handlowe mają nie tylko swoje święte prawa, ale także i obowiązki.Te drugie, wbrew mniemaniu niektórych, wcale nie służą temu, by utrudnić nam życie, ale mają za zadanie zapewnienie nam komfortu dokonywania zakupów i wzajemnego poszanowania.Większość z panujących w sklepach zasad wcale nie powinna być dla nikogo wielkim odkryciem, ale czymś zupełnie logicznym i naturalnym. O czym to świadczy? Wybierając się na kolejne <a href="https://goniec.pl/w-poniedzialku-do-lidla-ustawia-sie-kolejki-biedronka-zostala-zdeklasowana-wu-wij-110323">zakupy</a> nie musimy wcale czytać wielostronnicowych formułek. Wystarczy tylko zastanowić się przez moment nad tym, co może budzić niesmak personelu i innych klientów.

Prawa i obowiązki

Pierwszą z zasad, której łamania doświadczył w swoim życiu praktycznie każdy z nas jest <a href="https://goniec.pl/nadchodza-ograniczenia-w-placeniu-gotowka-wielu-polakow-nie-mialo-pojecia-ar-wij-110323">płacenie</a> wysokich kwot monetami o niskich nominałach. Choć mało kto o tym wie, regulując sklepowe rachunki, możemy użyć maksymalnie 50 monet. Wszystko opiera się na tym, by nie przedłużać całego procesu <a href="https://goniec.pl/nadchodza-limity-w-platnosciach-73-proc-polakow-nie-ma-pojecia-ar-wij-030323">dokonywania płatności</a> i nie powodować bezsensownego tworzenia się długich kolejek do kas.Kolejną z reguł, o której nie mamy zielonego pojęcia, jest też zakaz robienia w obiektach handlowych fotografii. Wchodząc np. do galerii handlowej możemy natknąć się na informujący o tym znak, ale niewielu z nas zwraca na niego uwagę. Co więcej, ochrona sklepu nie posiada odpowiednich narzędzi do egzekwowania tego przepisu. Oznacza to, że co najwyżej możemy zostać pouczeni.

Płatność maksymalnie do 50 monet

Kolejne zasady, o których zapominamy lub po prostu nie chcemy pamiętać, to m.in. zakaz spożywania produktów spożywczych zanim za nie zapłacimy czy też dotykania gołymi rękami pieczywa.W pierwszym z przypadków możemy zostać uznani za dokonujących kradzieży, w drugim może nawet skończyć się na <a href="https://goniec.pl/codziennie-macala-pieczywo-w-biedronce-reakcja-pracownicy-jest-hitem-jf-wbc-240223">koniecznością zapłaty za cały dotknięty towar</a>. Sprawa jest na tyle problematyczna, że wypowiedział się w niej nawet GIS. - Towar macany należy do macanta - oświadczono, z czym trudno polemizować.

"Towar macany należy do macanta"

Na koniec coś, co pojawiło się powszechnie po wprowadzeniu opłat za reklamówki i wymuszeniu na klientach przychodzenia do sklepu z własnymi torbami.Przypominamy, że unikając wkładania zakupów do koszyków zapewnianych przez obiekt handlowy, narażamy się na duże nieprzyjemności. Pracownik sklepu może np. skontrolować zawartość naszej własnej torby, a jeśli się na to nie zgodzimy, w grę wchodzi nawet interwencja policji.Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca:<a href="https://twitter.com/GoniecPL"> https://twitter.com/GoniecPL</a>Źródło: o2.pl

Torebka do kontroli

EN_01553276_0028 (1).jpg

Płacisz w sklepie gotówką? Ten błąd może mieć poważne konsekwencje, trzeba wiedzieć

Właściciel jednego ze sklepów na terenie powiatu skarżyskiego dostrzegł braki w utargu za sprzedawany towar. Zdecydował się sprawdzić, co przyczyniło się do nieprawidłowości. Mężczyzna błyskawicznie odkrył winowajcę problemu. Straty na kwotę ponad 900 złotych, spowodowała w ciągu dziesięciu dni jedna z kasjerek.

Zaskoczenie właściciela sklepu

Ekspedientka, obsługując klienta na kasie, nie naliczała wszystkich zakupionych przez mężczyznę artykułów. Co więcej, część z nich sprzedawała jako inny, tańszy towar. Beneficjentem był mąż kasjerki.O nieuczciwych zagrywkach kobiety poinformowano policję. Podejrzana o oszustwo 45-latka została zatrzymana przez funkcjonariuszy. W najbliższym czasie ekspedientka odpowie przed sądem. Grozi jej kara do 8 lat pozbawienia wolności.

Regularnie robiła promocje dla męża

W ostatnich dniach mundurowi ze Skarżysko-Kamiennej zatrzymali także 36-letniego mieszkańca powiatu starachowickiego. Mężczyzna podejrzany jest o kradzież z włamaniem do dwóch ciężarówek zaparkowanych na parkingu jednej ze skarżyskich firm.&nbsp;Sprawca wyłamał zamki wlewu paliwa w ciężarówkach i spuścił około 200 litrów oleju napędowego. Straty oszacowano na 1400 złotych. Okazało się, że 36-latek był już w przeszłości karany za podobne przestępstwa. W środę 15 marca mężczyzna usłyszał zarzut dokonania kradzieży z włamaniem w warunkach recydywy.Źródło: o2.pl

Skuteczność skarżyskich policjantów

kasjerka sklep

Znalazła prosty sposób, by oszukiwać za ladą, trudno uwierzyć, co robiła. Teraz grozi jej surowa kara

Media, szczególnie sympatyzujące z rządem, chętnie piszą, że do Polski przyjeżdżają w ramach “turystyki zakupowej” obcokrajowcy. Mają to być mieszkający blisko naszej granicy Niemcy, ale też Czesi. Małżeństwo mieszkające u naszych południowych sąsiadów przyznało niedawno, że za takie same <a href="https://goniec.pl/biedronka-idzie-na-calosc-zacznie-sie-w-poniedzialek-klienci-beda-ustawiac-sie-w-kolejkach-eb-wij-180323">zakupy </a>u siebie zapłaciłoby dwa razy więcej.Dziennikarz Frank Groneberg z portalu moz.de zrobił zakupy w Polsce i w Niemczech. Portal, dla którego pracuje mężczyzna, śledzi ceny w naszym kraju od czasu wprowadzenia zerowego podatku VAT na żywność. Reporter odwiedził Biedronkę, Lidl, Kaufland i Intermarché. Sprawdził ceny podstawowych produktów, takich jak: warzywa, owoce, mięso, masło, olej czy jajka.

Niemcy i Czesi chętnie przyjeżdżają do Polski po zakupy?

Dziennikarz podzielił się wynikami swoich obserwacji. Największą różnicą w cenach widać w przypadku mięsa. Reporter kupił w Biedronce filet z piersi kurczaka w cenie 5,32 euro/kg (25,04 zł/kg). W Niemczech za taki sam rodzaj mięsa dał aż 9,99 euro/kg, czyli aż 47,02 zł/kg.Olej za to przez długi czas był droższy w Polsce, jednak dziś można go kupić za 2,12 euro/l (9,98 zł/l). Nasi zachodni sąsiedzi wydają na niego po 1,49 euro/l (11,72 zł/l). Jeśli chodzi o cukier, ten w Polsce został kupiony przez dziennikarza za 1,27 euro/kg (5,98 zł/kg). W swoim kraju zapłacił on za ten produkt 1,49 euro (7,01 zł/kg). Z kolei w Niemczech za 10 sztuk jaj w rozmiarze M lub L płaci się 1,99 euro (9,37 zł). Z kolei w Polsce za 10 sztuk w rozmiarze M trzeba zapłacić od 1,70 euro do 1,81 euro (od 8 zł do 8,5 zł).

Jak wypada zestawienie cen w Polsce i Niemczech?

Tymczasem w polskich mediach cały czas pojawiają się tzw. <a href="https://goniec.pl/kolejny-paragon-grozy-z-piekarni-nie-mogla-uwierzyc-ile-zaplacila-za-chleb-ar-wpd-270223">paragony grozy.</a> W górę poszybowały zarówno ceny składników, jak i koszty zatrudnienia pracowników różnego rodzaju wytwórni i fabryk oraz ceny gazu i prądu. Rosną też ceny transportu produktów.Jeszcze niedawno internauci, w tym znane osoby, licytowali się, kto więcej zapłacił za cukier czy masło. Najnowsza przyczyna tzw. paragonów grozy okazała się kalafiorem, czego mało kto mógł spodziewać. Na problem<a href="https://goniec.pl/senator-pokazal-ile-jego-corka-zaplacila-za-kalafiora-w-biedronce-cena-nie-miesci-sie-w-glowie-zp-wpd-010323"> zwrócił uwagę senator Wadim Tyszkiewcz,</a> który opublikował na swoim facebookowym profilu wpis z załączonym zdjęciem paragonu z Biedronki. &nbsp;Okazało się, że córka polityka za główkę kalafiora zapłaciła aż 21,43 zł.Źródło: moz.de

Zakupy