Straż Graniczna udostępniła nagranie, na którym widać migrantów atakujących funkcjonariuszy na polsko-białoruskiej granicy. Niebezpieczny incydent mieli zainicjować m.in. obywatele Pakistanu i Afganistanu.
Białoruski MON poinformował publicznie, że Polska miała dwukrotnie naruszyć przestrzeń powietrzną Białorusi. Na te doniesienia odpowiedziało już Polskie Dowództwo Operacyjne.
"Wierutne kłamstwo i prowokacja" - takimi słowami określił oskarżenia ze strony białoruskiej, jakoby polski śmigłowiec miał znaleźć się nad terytorium Białorusi, ppłk Jacek Goryszewski. Rzecznik Dowództwa Operacyjnego RSZ odniósł się do incydentu, który rzekomo miał miejsce w piątek, 1 września w rejonie (powiecie) brzostowickim obwodu grodzieńskiego.
Nie milkną echa katastrofy samolotu, w której zginął m.in. szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn. Głos w sprawie zabrał właśnie białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka, który nie wierzy, by Władimir Putin był winny śmierci szefa najemników. Wspominał też, co mówił Prigożynowi.
Wczorajsze naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa śmigłowce z Białorusi cały czas jest bardzo szeroko komentowane. - To jest absolutnie niebezpieczne - ocenił wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz. Dodał, że liczba żołnierzy niedaleko granicy z Białorusią zostanie zwiększona.
Wczoraj (1.08) rano dwa białoruskie śmigłowce naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Wojsko natychmiast temu zaprzeczyło, ale po 10 godzinach Ministerstwo Obrony Narodowej przyznało, że do incydentu jednak doszło. Opozycja nie pozostawia na rządzących suchej nitki.
Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdza, że w rejonie Białowieży dwa białoruskie śmigłowce naruszyły dziś polską przestrzeń powietrzną. Miały one realizować szkolenie w pobliżu granicy. Polska wzywa białoruskiego charge d’affaires, z kolei MON Białorusi zaprzecza i twierdzi, że stanowisko Polski jest "naciągane".
Po nieudanej próbie puczu na terenie Rosji Grupa Wagnera z Jewgienijem Prigożynem na czele udała się na Białoruś. W związku z obecnością kilku tysięcy najemników za naszą wschodnią granicą polskie i międzynarodowe służby bacznie monitorują sytuację. Głos w sprawie zabrała Anna Maria Dyner, analityczka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Jak poinformował portal Biełsat, najemnicy z Grupy Wagnera opuścili wczoraj (13.07) swoje obozy polowe na południu Rosji i pojechali w stronę Moskwy. W kolumnie widać autobusy na białoruskich rejestracjach. Tym razem nie jest to jednak bunt przeciwko władzom na Kremlu.
Przywódca Białorusi zorganizował konferencję prasową dla zachodnich dziennikarzy. Alaksandr Łukaszenka pytany był m.in. o to, gdzie przebywa szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn i odparł, że na Białorusi go nie ma. Te słowa spotkały się z natychmiastową reakcją władz Rosji.
Białoruskie władze wprowadzają zapowiadane wcześniej sankcje wobec polskich przewoźników. Od 2 lipca naczepy i przyczepy zarejestrowane w Polsce nie będą mogły wjeżdżać na terytorium Białorusi. Alaksandr Łukaszenka ogłosił odnośny system kar.
Ostatnio pojawiły się kolejne informacje na temat stanu zdrowia Alaksandra Łukaszenki, jednakże warto podkreślić, że nie zostały one jeszcze potwierdzone. Opozycjonista Waleryj Cepkała przedstawił bardziej szczegółowy opis rzekomej "historii choroby" białoruskiego dyktatora.
MSWiA opublikowało ważne rozporządzenie. Od 1 czerwca do odwołania zawieszony zostanie ruch towarowy na granicy z Białorusią. Zakaz obowiązywać będzie ciężarówki, ciągniki samochodowe, przyczepy, w tym naczepy, oraz zespoły pojazdów zarejestrowanych na terytorium Białorusi i Rosji.
Szef MSWiA Mariusz Kamiński ogłosił dziś (29.05), że zadecydowało wpisaniu na listę sankcyjną 365 obywateli Białorusi oraz o zamrożeniu środków finansowych i gospodarczych 20 podmiotów i 16 innych osób powiązanych głównie z kapitałem rosyjskim.
Po 28 latach powracają kontrole na granicy między Białorusią a Rosją. Oficjalnie uzasadniono to próbą powstrzymania "imigrantów z krajów spoza regionu". Białoruski opozycjonista podważ to twierdzenie i przedstawia trzy możliwe wyjaśnienia takiego działania.
Polacy otrzymują od Rządowego Centrum Bezpieczeństwa niepokojącego SMS-a. Wiadomość dotyczy “obiektu powietrznego przypominającego balon”. Obiekt wleciał nad Polskę z Białorusi. Alert RCB obowiązuje na terenie aż trzech województw. Jeśli ktoś znajdzie białoruski balon, pod żadnym pozorem nie powinien go dotykać. Służby przekazały konkretne zalecenia.
Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało o pojawieniu się w polskiej przestrzeni powietrznej obiektu z Białorusi. W sobotę rano przekazano, że służby utraciły kontakt radarowy z obiektem w okolicach Rypina. Dowódca Operacyjny podjął już działania w tej sprawie.
Od 300 do nawet 1000 polskich kierowców aut ciężarowych utknęło w korku, który uformował się po białoruskiej stronie na jedynym towarowym przejściu granicznym z naszym krajem. Polacy donoszą, że białoruskie służby żądają od przewoźników kolosalnych pieniędzy, obiecując w zamian “przejazdy bez kolejki”, jednak na zapewnieniach się skończyło.
Rzecznik polskiego MSZ, Łukasz Jasina skomentował słowa Władimira Putina, który w sobotę zapowiedział rozmieszczenie na Białorusi taktycznej broni jądrowej. - Potępiamy to wzmocnienie zagrożenia - mówił w rozmowie z PAP Jasina. Jak przekazał Putin, Rosja na prośbę Łukaszenki przekazała już Białorusi samoloty umożliwiające przenoszenie pocisków jądrowych.
Atak białoruskich partyzantów na rosyjski samolot zwiadowczy miał przerazić Aleksandra Łukaszenkę. Dyktator zwołał tajną naradę, zmobilizował służby, a wokół Mińska zaczęły się masowe aresztowania. Przedstawiciele tamtejszej opozycji przekazali, że ruch partyzancki z dnia na dzień rośnie w siłę, a Łukaszenka zaczyna się obawiać się o swoje życie.
O tym, że nie tylko Ukraina od dawna jest na celowniku Rosji wiedzą niemalże wszyscy, ale tak twardego dowodu na słuszność tego twierdzenia jeszcze nie było. Międzynarodowa grupa dziennikarzy śledczych dotarła do dokumentu Kremla, w którym jasno mówi się o aneksji Białorusi, mającej nastąpić do 2030 r. Autentyczność zapisów potwierdził już wysoki przedstawiciel NATO. Wątpliwości co do zamiarów Putina nie ma także przedstawiciel USA przy OBWE.
Nie milkną echa decyzji polskiego MSW w sprawie zawieszeniu przejścia granicznego między Polską a Białorusią w Bobrownikach. Władze białoruskie w odwecie na decyzję Mariusza Kamińskiego zapowiedziały ograniczenia dla polskich przewoźników. Szef polskiego ministerstwa spraw wewnętrznych nie pozostawał dłużny.
- Oddalibyśmy wszystko za to, żeby Białoruś była po prostu zwykłym krajem. By była krajem europejskim. Wolnym. Krajem bez pobić i porwań z ulicy - mówi w rozmowie z portalem Wirtualna Polska Aleś Zarembiuk, prezes fundacji Dom Białoruski w Polsce, który ujawnił m.in. jakie tortury stosuje Aleksandr Łukaszenka.Aleś Zarembiuk w rozmowie z portalem Wirtualna Polska mówił również o kulisach spotkania Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki w Mińsku. Zdaniem prezesa fundacji Dom Białoruski była to wizyta "z wyjątkowo dużą delegacją, jakich nie było w Białorusi od czasów próby impeachmentu Aleksandra Łukaszenki z 1996 roku". Szczegóły rozmów dyktatorów nie są znane. Można podejrzewać jednak, że mają związek z wojną w Ukrainie.
Białoruska "lista ekstremistów" została rozszerzona o 18 nazwisk. Wśród nich znalazła się korespondentka TVP i była pracownica Biełsatu, Iryna Słaunikawa.
Jak informują dziennikarze Ukraińskiej Prawdy, z powodu "sprawdzenia gotowości bojowej" wojsko białoruskie przesunęło co najmniej 20 czołgów na poligon w pobliżu granic z Polską i Litwą. Eksperci z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną oceniają, że atak armii Białorusi zarówno na Ukrainę, jak i na terytorium Polski czy Litwy jest mało prawdopodobny.
Niepokojące doniesienia zza wschodniej granicy. Na białoruskich pojazdach opancerzonych pojawiły się oznaczenia łudząco podobne do symboli, jakie na swoich maszynach umieszczali Rosjanie tuż przed inwazją na Ukrainę. Do tej pory Alaksandr Łukaszenka zarzekał się, że jego armia nie zamierza dołączać do walk na froncie, co potwierdzały także amerykańskie źródła. Mimo wszystko, polska strona wyraża głębokie zaniepokojenie tym, co w ostatnich dniach dzieje się na Białorusi.
Niepokojące ruchy na Białorusi mogące mieć związek z wojną w Ukrainie. Alaksandr Łukaszenka zarządził nagłą kontrolę gotowości bojowej swoich Sił Zbrojnych, polegającą m.in. ustanawianiu przepraw przez rzeki i organizacji obrony. Wszystko to następuje po tym, jak Mińsk odwiedził rosyjski minister obrony narodowej Siergiej Szojgu. Tajemnicą nie jest bowiem, że Rosja nieustannie naciska na sąsiada, by dołączyć do walk na froncie.
Białoruś w ostatnich godzinach przemieszcza sprzęt wojskowy. Wciąż wysyłane są także masowe wezwania do komisji wojskowych. Czy kraj Aleksandra Łukaszenki stoi na granicy wojny z Ukrainą? Eksperci, którzy rozmawiali z portalem Wirtualna Polska twierdzą, że to celowe sygnały, które mają odwracać uwagę ukraińskiej armii i wywierać presję.Siergiej Szojgu, minister obrony Rosji, w ubiegłą sobotę gościł w Mińsku, gdzie spotkał się z Aleksandrem Łukaszenką. Rosyjski polityk chwalił wyniki szkolenia Rosjan na Białorusi i podkreślał, że nowo przeszkolone jednostki mogą już wykonywać zadania. Przypomnijmy, że od października na terenie Białorusi szkolonych jest przynajmniej dziewięć tysięcy osób. Czy rekruci wezmą udział we wspólnym zgrupowaniu białorusko-rosyjskim?Eksperci uważają, że wizyta Siergieja Szojgu na Białorusi miała być sposobem na wywarcie presji na Aleksandrze Łukaszence. Najwyraźniej skutecznym - kilka dni później polityk ogłosił wprowadzenie "kontroli państwowego systemu reagowania na akty terroryzmu", a obywatele zaczęli otrzymywać wezwania do "wojenkomatów". - Na razie dostają tylko czerwone wlepki do książeczki wojskowej z instrukcją, co robić w razie mobilizacji - uspokajają eksperci.