Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Koalicja PSL i Polski 2050. Dwie partie, dwa sztaby i jedna lista
Karol Gąsienica
Karol Gąsienica 27.04.2023 21:58

Koalicja PSL i Polski 2050. Dwie partie, dwa sztaby i jedna lista

Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz
Michal Zebrowski/East News

Po miesiącach wyczekiwania Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Szymon Hołownia poinformowali dzisiaj (27.04), że do wyborów idą razem, jako koalicja wyborcza. Współpraca Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 ma jednak swoje granice. Obie partie będą miały osobne programy wyborcze i osobne sztaby, a po wyborach w Sejmie stworzą oddzielne kluby parlamentarne. Co ta koalicja oznacza dla opozycji? Przede wszystkim w końcu rozwiewa wątpliwości. 

Polska 2050 i PSL na jednej liście w wyborach do parlamentu

Negocjacje pomiędzy partiami Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni trwały kilka miesięcy. 1 marca obaj liderzy, zamiast jednej listy wyborczej, której oczekiwała część opinii publicznej, przedstawili "jedną listę spraw" do załatwienia po wygraniu wyborów. Prawie dwa miesiące później doszło jednak do podpisania umowy koalicyjnej. Zawarcie koalicji wyborczej oznacza, że Polska 2050 i PSL muszą uzyskać poparcie minimum 8 proc. głosujących, aby dostać się do Sejmu.

- Dzisiaj jest po prostu dobry dzień - mówił na wspólnej konferencji prasowej przed Sejmem Szymon Hołownia. - Dwa ugrupowania demokratycznej opozycji zdecydowały, że to jest ten moment, w którym trzeba razem wkroczyć na wspólną drogę. [...] Trzecią drogę w polskiej polityce. [...] Po długich rozmowach podjęliśmy razem z PSL decyzję o wspólnym starcie w nadchodzących wyborach parlamentarnych - ogłosił lider Polski 2050 przy aplauzie ze strony zgromadzonych polityków.

Następnie głos zabrał prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Lepsza Polska jest możliwa - rozpoczął swoje przemówienie Władysław Kosiniak Kamysz. - Jesteśmy pierwszymi środowiskami politycznymi, reprezentowanymi w parlamencie, które połączyły swoje siły. Do tej pory nikt tego nie zrobił. Wielu to deklarowało, ale nikt nie wykonał ważnego kroku - mówił. 
 

Czy Konfederacja dogada się z PiS-em? "Zobaczymy, co będzie po jesieni"

Umowa koalicyjna Polski 2050 i PSL. Różne programy i różne sztaby wyborcze

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej obaj liderzy, a szczególnie Szymon Hołownia, podkreślali, że zawarta pomiędzy ich ugrupowaniami umowa koalicyjna zostanie opublikowana, a ich współpraca będzie opierała się na transparentności. Ten element ma pewnie odróżniać Kosiniaka-Kamysza i Hołownię od liderów Zjednoczonej Prawicy. Opinia publiczna nadal bowiem nie poznała założeń umowy koalicyjnej obozu rządzącego, wokół której pojawiło się już wiele domysłów i kontrowersji.

W preambule wspomnianej umowy pomiędzy PSL i Polską 2050 podkreślono, że obie partie zobowiązują się, że po jesiennych wyborach parlamentarnych będą współtworzyć "nowy, stabilny rząd", razem z innymi partiami demokratycznymi.

Jednocześnie opisywana umowa jasno wskazuje, że Polska 2050 i PSL pozostaną odrębnymi partiami, a po wyborach stworzą osobne kluby parlamentarne. Co więcej, pomimo zawiązania koalicji, oba ugrupowania idą do wyborów z własnymi programami wyborczymi i własnymi sztabami.

Tym, co ma łączyć partie Hołowni i Kosiniaka-Kamysza ma być "lista wspólnych spraw", czyli 6-punktowy plan na Polskę po wyborach, który ma być priorytetem dla przyszłego rządu, które obie partie chciałyby współtworzyć. Jest w nim mowa o m.in.: odpolitycznieniu spółek publicznych, urzędów i organów centralnych, rozpisaniu referendum ws. aborcji, zwiększeniu płac w tzw. budżetówce, zreformowaniu systemu oświaty, zielonej transformacji i wzmocnieniu roli samorządów, a także uproszczeniu podatków.

Liczba miejsc na listach wyborczych, finansowanie kampanii, a także późniejsze wpływy z subwencji mają zostać podzielone dokładnie po połowie pomiędzy oba ugrupowania. Decyzję w sprawie ostatecznego kształtu list wyborczych, czyli np. to, kto będzie "jedynką" w danym okręgu pozostawiono w gestii samych liderów. Jak przekonywał Szymon Hołownia, razem z liderem PSL z pewnością się w tej sprawie dogadają. 
 

Co ta koalicja oznacza dla całej opozycji? [KOMENTARZ]

We wspólną listę całej demokratycznej opozycji przestali wierzyć już jakiś czas temu nawet jej najwięksi zwolennicy. Kosiniak i Hołownia obawiali się najbardziej dwóch rzeczy - po pierwsze, że Platforma Obywatelska chce wchłonąć mniejsze ugrupowania, a po drugie, że start razem np. z Lewicą byłby dla ich wyborców niezrozumiały, a nawet nieakceptowalny. Dlatego od kilku miesięcy powtarzali, że optymalnym dla opozycji rozwiązaniem jest pójście do wyborów w dwóch blokach - centroprawicowym (PSL i Polska 2050) oraz centrolewicowym (PO oraz Lewica).

Koalicja Hołowni i Kosiniaka rozjaśnia dla opozycji sprawę i każda z partii powinna teraz wiedzieć, na czym stoi. Wspólny start PO z samą Lewicą wydaje się mało prawdopodobny, dlatego wszystko wskazuje na to, że opozycja, nie licząc Konfederacji, pójdzie do wyborów z trzema listami.

Na ten moment wydaje się, że koalicja Polski 2050 i PSL nie powinna mieć problemu z osiągnięciem 8-procentowego progu wyborczego. Niewiadomą pozostaje jednak ich ostateczny wynik i to, czy odbiorą więcej wyborców PO, PiS-owi, czy Konfederacji. Ostatnie sondaże wskazują, że ugrupowania Hołowni i Kosiniaka-Kamysza mogą liczyć na kilkunastoprocentowe poparcie, które bliższe jest jednak 10 proc., niż 20, co, jak deklarują obaj liderzy, jest ich wyborczym celem.

Jak pokazują sondaże, Polska 2050 w ciągu ostatnich miesięcy straciła kilka pkt. proc. poparcia. Może to wynikać z tego, że jako partia, która deklarowała wprowadzenie do polskiej polityki świeżości, weszła w koalicję z najstarszym ugrupowaniem na scenie politycznej. Z tym jednak liderzy Polski 2050 musieli się chyba liczyć. Teraz, już razem z PSL, będą pewnie pracowali nad zbudowaniem twardego elektoratu opartego o swoich dotychczasowych wyborców, a także o konserwatywnych wyborców PO, rozczarowanych ich lewicowymi postulatami.

Największe znaczenie dla całej opozycji będzie miało jednak to, czy koalicja PSL i Polski 2050 okaże się wartościową alternatywną dla wyborców niezdecydowanych i tych, którzy są rozczarowani rządami PiS. Aby tak się stało, musi zostać spełnionych kilka warunków. Przede wszystkim Kosiniak-Kamysz i Hołownia muszą stworzyć programy, które będą wyraźnie inne od tego zaproponowanego przez PO, a także przekonać wyborców, że do wyborów idą z czymś "świeżym", aby przebić komunikację Konfederacji.

Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia zapewniali dzisiaj, że to dobry dzień dla Polski, a także demokratycznej opozycji. Przekonywali, że ich celem jest współpraca z pozostałymi partiami demokratycznej opozycji oraz zbudowanie z nimi wspólnego rządu po wyborach. Takie zapewnienia padają też ze strony liderów Lewicy czy Donalda Tuska, jednak na ten moment należy stwierdzić, że ta współpraca zapowiada się na bardzo wymagającą. Chociażby kwestia tego, że Kosiniak-Kamysz i Hołownia wpisali do swojej umowy koalicyjnej, że ich celem jest rozpisanie po wyborach referendum w sprawie aborcji, stawia ich w kontrze do pozostałych liderów, którzy o referendum nie chcą słyszeć.

Pomimo uścisków i zapewnień o wspaniałej współpracy można odnieść wrażenie, że negocjacje pomiędzy liderami PSL-u i Polski 2050 były bardzo wymagające, a obie partie w dłuższej perspektywie stawiają przede wszystkim na siebie. Mogą o tym świadczyć, chociażby brak powołania wspólnego sztabu wyborczego czy deklaracja o stworzeniu odrębnych klubów parlamentarnych.

Co do współpracy z resztą opozycji - nastawienie Szymona Hołowni do ogłoszonego przez Donalda Tuska marszu 4 czerwca pokazuje, że ich relacje pozostają raczej szorstkie, a współpraca w przyszłym rządzie, jeśli do niego dojdzie, będzie niezwykle wymagająca. Mimo wszystko nie należy wykluczać, że z tych szorstkich relacji powstanie coś konstruktywnego. 

 

Źródło: Goniec.pl