Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > 254 uczniów i nauczycieli zginęło w katastrofie promu w 2014 roku. Opublikowano ich ostatnie SMS-y
Klaudia Bochenek
Klaudia Bochenek 06.05.2021 14:56

254 uczniów i nauczycieli zginęło w katastrofie promu w 2014 roku. Opublikowano ich ostatnie SMS-y

logo tekst
goniec.pl

Do tragedii przyczyniły się m.in. decyzje załogi. Podczas niebezpiecznej sytuacji kapitan przebywał w swojej prywatnej kabinie, inżynier wyłączył silniki, przez co niemożliwe było manewrowanie, a w miejscu dowodzenia znajdował się niedoświadczony oficer. Podjęto niewyobrażalne kroki.

Zginęły 304 osoby

7 lat temu świat był wstrząśnięty katastrofą promu. Można było uratować o wiele więcej osób, jednak przez wprowadzone decyzje śmierć poniosło 304 pasażerów. W przeciągu godziny ewakuowało się tylko 150 osób. Po 2,5 godzinie statek zatonął, a wraz z nim m.in. uczniowie. Kapitan zadecydował, że wszyscy mają pozostać na miejscu. Ostatecznie uratowały się 172 osoby. Co się okazało, kapitan i 3 innych członków załogi było pierwszymi uratowanymi.

Niestety, wręcz proszono się o katastrofę - prom przewoził o ponad 3 razy mniej wody balastowej, niż to było zalecane, przez co podczas silnego prądu czy fal mógł łatwo się przechylić. Statkiem transportowano też ładunki, a ich waga o ponad 2 razy przekraczała normę. Nie były też dobrze zabezpieczone, użyto tylko lin lub w ogóle nie były niczym przywiązane.

[EMBED-243]

Przerażone dzieci słuchały poleceń załogi, która kazała pozostać na miejscach. Tym samym skazano je na śmierć. Co więcej, pierwszy sygnał o tonącym statku służby otrzymały z prywatnego telefonu pasażera. Gdy osoby znajdujące się na pokładzie wiedziały, że pomoc może nadejść z opóźnieniem, wody w środku przybywało, a prom coraz bardziej się przechylał, zaczęły wysyłać do swoich bliskich rozpaczliwe SMS-y.

- To może być ostatnia szansa, aby powiedzieć, że cię kocham - napisał jeden ze studentów do ukochanej mamy. Kobieta nie miała pojęcia, co się dzieje i odpisała, że również go kocha.

Inni pasażerowie także pisali ostatnie „kocham cię” w swoim życiu. Niektórzy zdecydowali się poinformować bliskich o sytuacji na promie i relacjonowali wydarzenia na bieżąco. Starali się też ich uspokajać tym, że mają założone kamizelki ratunkowe.

- Tato, nie martw się. Mam na sobie kamizelkę ratunkową i jestem z innymi dziewczynami. Jesteśmy w środku statku, jeszcze na korytarzu - pisała uczennica. W pozostałych SMS-ach zawierano informację, że panuje ogromny tłok, są problemy z wyjściem, oraz że załoga kazała wszystkim czekać i nie wychodzić z kabin.

Ci, którzy przeżyli, uratowali się jedynie dlatego, że mieli kamizelki i wskoczyli wprost do morza, nie bacząc na rozkazy załogi. Potem wyławiały ich łodzie ratunkowe. Starali się rozpaczliwie dostać do tych, którzy zostali uwięzieni w kabinach, gdy już statek zaczął nabierać wodę. Okna były jednak nie do wybicia, nawet służby ratunkowe mogły niewiele zdziałać.

Niedługo później załoga stanęła przed sądem. Dla kapitana wnioskowano nawet o karę śmierci za spowodowanie tylu zgonów - potem miał usłyszeć karę 36 lat więzienia, jednak podwyższono ją do dożywocia. Po apelacji wyroki dla 14 innych członków załogi opiewały na maksymalnie 12 lat (wcześniej padły wyroki maksymalnie 30 lat więzienia).

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Tagi: